Po dwóch miesiącach burzliwego życia w stolicy Franciszek pakuje manatki, robi drobne sprawunki, ostatni raz odwiedza Instytut Cervantesa i wraca do domu. Narzędzia percepcyjne ma póki co ubogie, więc pewnie zapamięta Warszawę jako pikantną miksturę dźwięków i innych bodźców, które w życiu pięciomiesięcznego podróżnika są pewnie nie lada sensacjami. Dudnienie metra, hiszpańskojęzyczne konwersacje, podwójne ciemności w kinie Muranów. Zapewne nieobojętne mu były smakołyki przyswajane w uroczych zakątkach Powiśla. Poszwendało się trochę, nie ma co! Był na uroczystym otwarciu Krakowskiego Przedmieścia, którejś nocy zapuścił się w głębokie uliczki Starego Żoliborza, z 21 piętra wieżowca przy Chmielnej przyglądał się miastu.
Teraz z wielkomiejskiej pajęczyny przenosi się do miasta, które Jego rodzice chcieliby Mu przedstawić jako dom, ojczyznę, takie tam. Mają nadzieję, że Franciszkowi spodoba się na Podlasiu.
Teraz z wielkomiejskiej pajęczyny przenosi się do miasta, które Jego rodzice chcieliby Mu przedstawić jako dom, ojczyznę, takie tam. Mają nadzieję, że Franciszkowi spodoba się na Podlasiu.
3 komentarze:
hejka szczęśliwa Trójko :) oj szkoda Was tak żegnać, a tak fajnie było się nam pospotykać w Warszawie, a teraz taaak daleeeko uciekacie, a raczej powracacie :)
Pozdrawiamy Was gorąco!/malkosy
Całe szczęście, że 186km oddalających nas od Warszawy ekspresowieje tu i ówdzie. Zanim gospodarka oprze się na teleportacji można wypróbować trasę i spotkać się czasem. Pozdrawiamy ciekawi włoskiej opalenizny i wrażeń.
cóż ... do niedługiego więc zobaczenia :)
ps. Paweł konsumuje już następną książkę Mankella, i co Wy na to? :)
Prześlij komentarz