17.10.08

Lepsze czasy

Nie wiem, do jakiej historycznej daty odwołują się sklepikarze w naszej okolicy, którzy od 15 października jak jeden mąż wprowadzili opłaty za jednorazowe reklamówki w swoich punktach sprzedaży. Jeszcze ciekawsze niż sama data wydaje mi się uzasadnienie zmian. Chodzi o tzw. biodegradalność nowych produktów, z czego wnoszę, że reklamówka foliowa (prognozowany czas rozkładu 500 do tysiąca lat) jest w produkcji tańsza niż jej biodegradalna (24 miesiące do momentu absolutnego zniknięcia) siostra, za co należy się 10 groszy. I dobrze.

Mam nadzieję, że skutki opisywanej rewolucji okażą się trwałe i nasz potomek będzie się dowiadywał o złowrogim szeleście foliowych toreb już tylko z opowieści swoich licznych wujków. Jeżeli dodać do tego informacje na temat prędko wysychających złóż ropy, niewykluczone, że będzie mu się żyło całkiem zdrowo.

A wszystkim energooszczędnym i emitującym z umiarem rozmaite dwutlenki dedykuję piosenkę i teledysk Macaco:

Mama Tierra


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Damian!!!

Piszesz lepiej niz "szerszun"!

A moze bys ksiazke lepiej napisal !!!

Pozdrawiam cala trUjke ;0

PS: losos byl PRZEPYSZNY

volfen pisze...

u nas w stolicy brak tzw. reklamowek objawia sie niestety tylko w duzych sklepach:(