7.1.09

Laboratorium

Obsługa niemowlaka to sprawa skomplikowana, ale też dająca wiele satysfakcji. Nasze mieszkanie przypomina trochę zaplecze pracowni chemicznej albo może nawet laboratorium szalonego alchemika. Bo to i niebezpiecznie bywa, i nie do końca wiadomo, o co chodzi. Ale przede wszystkim podobieństwo ujawnia się przez wielość składników potrzebnych do rozlicznych na brzdącu operacji oraz przez wysoki stopień skupienia towarzyszący wykonywanym czynnościom.

Nie brakuje też w związku z owymi magicznymi zabiegami rewelacji, którym nie możemy się nadziwić: że kupa może mieć tyle odcieni zieleni, że pomysłowość malucha (na przykład w pozbywaniu się nielubianej czapeczki) godna jest - jeśli nie Adama Słodowego - to na pewno Dobromira. Nie wspomnę o efekcie strażaka Sama, w ucieczce przed którym trzeba refleksu Kubicy, by ujść suchą, powiedzmy nogą, wartkiemu strumykowi.

I tak dalej, i tak dalej. Tymczasem Martuszka blada z niewyspania, a mnie pod oczami rosną wory. Don't worry!

Brak komentarzy: