Wreszcie w domu. Franek pojawił się wczoraj, a my staramy się przypomnieć sobie jak wyglądało życie we dwoje. Cykl ssąco-trawienny różni się nieco od zwyczajowego pomieszkiwania w czterech ścianach. Póki co funkcjonujemy na warunkach juniora, ale w konspiracji naradzamy się jak tu uszczknąć kwadrans na sen i podobne luksusy. Łatwo nie będzie. Zainteresowanym losami mini człowieka z Branickiego prezentujemy jego kostium podróżny typu ,,babuleńka" - doskonały na takie okazje jak na przykład przejażdżka z kliniki do domu podczas siarczystego mrozu:
4.1.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
fajoski ten Wasz Kalafior, Frankiem zwany. Życzę dodatkowego djurasela w ducpe na te pierwsze dni i żeby Franciszek jak najszybciej sie zorientował, że starzy to nie inkubator i własne potrzeby też mają:).
Pozdrawia i ściska całą familię ciotka prezesówna na chorobowym
Dzięki. A my zdrowia życzymy. I rychłego uzupełnienia braków kadrowych w Papie.
Prześlij komentarz